Inflacja w Polsce jest bez wątpienia jedną z najniższych inflacji w Europie. Mimo tego, że mamy jeden z najwyższych wzrostów gospodarczych w Europie. Jeszcze blisko ćwierć wieku temu inflacja w Polsce biła wszelkie rekordy i dopiero po wprowadzeniu tak zwanego planu Balcerowicza spadała sukcesywnie przez wiele lat, aby w pewnym momencie sięgnąć nawet dwie dziesiąte procenta.
Oczywiście niektórzy ekonomiści podkreślają jak bardzo drastyczny był plan Balcerowicza i jak wiele ludzkich nieszczęść miało miejsce dzięki temu, ale można łatwo zauważyć, że Ci krytykanci planu Balcerowicza widzą tylko jego minusy. A poza minusami było szereg plusów takie jak rynkowa wymienność naszej waluty względem najważniejszych gospodarek świata(Dolar, Jen, Marka) oraz to, że puste sklepowe pułki w końcu zapełniły towary. Niska inflacja jest spowodowana również przez bardzo rygorystyczne stopy procentowe Narodowego Banku Polskiego. Są one zdecydowanie wyższe niż stopy procentowe w krajach które mają inflację na podobnym, a nawet wyższym poziomie niż Polska. Takie podejście do sprawy spowodowało, że mamy drogie kredyty, oraz niską inflację dla niektórych nawet wręcz niezauważalną.
Coraz wyższe dochody z mandatów – czy to obława?
W ostatnich kwartałach oraz ostatnim roku budżetowym można zaobserwować ogromny wzrost dochodów budżetowych wynikających z kar nakładanych przez Izbę Skarbową, ZUS, Policję oraz Straż Miejską. Szczególnie jest to zauważalne w pozycji dotyczącej mandatów drogowych(tutaj prym wiedzie oczywiście przekraczanie prędkości). Można zaobserwować, że za wykroczenia które dotychczas były karane upomnieniami lub po prostu symboliczną wręcz ilością punktów karnych aktualnie dostajemy bezwzględne kary w postaci mandatów. W mediach słychać opinie, że każda jednostka patrolująca drogi wręcz dostaje odpowiednie normy kwotowe mandatów które musi wyrobić danego dnia, żeby w ogóle pomyśleć o premii. Oczywiście takie postępowanie organów ścigania można tłumaczyć nagonką, gdyż nie jest możliwym aby Polacy przechodzili kilka razy więcej razy na czerwonym świetle niż rok czy dwa lata wcześniej, tak samo nie jest możliwe jakoby Polacy jeździli znacznie szybciej niż rok wcześniej. Ze względu na to iż stawki mandatów za te wykroczenia nie zmienił się praktycznie wcale, dochody budżetowe z tego tytułu powinny być identyczne lub mniej więcej takie same jak w poprzednich latach. Jakby tego było mało przez najbliższe lata Polskim kierowcom przyjdzie się mierzyć z fotoradarami, oraz wszelkimi innymi nowoczesnymi urządzeniami które powstały, żeby jak najbardziej uprzykrzyć życie kierowcom.